Sezon 2015/2016

 

 

 

Minimum sezonowym było powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. Europejskie wicemistrzostwo połączone ze złotem PlusLigi było historycznym wyczynem Asseco Resovii Rzeszów. W rozgrywkach 2015/16 miało być jeszcze lepiej, a silniejszy skład miał to zapewnić.

Grając na wszystkich możliwych frontach, rzeszowianie w zamyśle mieli zdobycie Superpucharu Polski, Pucharu Polski, organizację Final Four i medal Ligi Mistrzów oraz obronę krajowego trofeum. Wraz z rozwojem sezonu cele szybko zostały zweryfikowane i ostatecznie zaledwie jeden udało się osiągnąć - ten niezależny od dyspozycji sportowej, bo dotyczący organizacji finałowych zmagań siatkarskiej Champions League.

Skład na sezon 2015/2016 był bardzo silny, być może nawet najmocniejszy w historii, grają jednak nie nazwiska, lecz  zawodnicy. Przyjęło się, że mistrza bić trzeba i tak też było w sezonie 2015/16. Asseco Resovia od samego początku rozgrywek, choć wygrywała, to nie miała łatwo. Swoje bardzo dobre występy przeplatała gorszymi, co chwilę zmieniając pozycję w ligowej tabeli. Początkowo przymykano oko na dyspozycję ówczesnych jeszcze mistrzów Polski, albowiem co sezon notowali kryzys, aby później zdeklasować rywali. 

Sami zawodnicy na zawirowania dyspozycji chórem odpowiadali, że szczyt formy jeszcze przyjdzie. Przyszedł pierwszy, później drugi, a pod koniec lutego już było wiadome, że sezon nie będzie podobny do poprzednich. Problemy kolektywu Kowala nie miały swojego podłoża jedynie w kwestii fizycznej zawodników. Asseco Resovia straciła mentalność zwycięzców i mecze przegrywała w końcówkach. 

Jednym z momentów potwierdzających tezę był przegrany Puchar Polski. Asseco Resovia, od lat nie mająca szczęścia w tych rozgrywkach, została sklasyfikowana na trzecim miejscu, ex aequo z Lotosem Treflem Gdańsk. Do Rzeszowa wróciła dzień wcześniej niż planowała.

Potem przyszedł mecz, który miał przesądzić o finałowym składzie mistrzostw Polski. W 16. kolejce PlusLigi Pasy podejmowały PGE Skrę Bełchatów. Co prawda rzeszowianie przegrali, ale i liga dopiero wtedy zaczęła nabierać największych rumieńców. Porażka wcale nie oznaczała zakończenia ich marzeń o obronie mistrzowskiego tytułu. 


W efekcie zmiany regulaminu i zrezygnowaniu z fazy play-off, faza zasadnicza miała decydujący wpływ na końcowy wynik mistrzostw Polki, każdy punkt był na wagę złota. 

Rzeszowianie przegrywali mecze, ale dopiero w tie-breakach, co ostatecznie okazało się szczęściem w nieszczęściu. Dzięki temu, mimo ośmiu porażek na koncie, Asseco Resovia miała tyle samo oczek w ligowej tabeli co PGE Skra i lepsze ratio setowe. Jedna partia okazała się na miarę uczestnictwa w finale PlusLigi. 

Pewna podium PlusLigi i zarazem uczestnictwa w przyszłorocznej Lidze Mistrzów, Asseco Resovia Rzeszów na spokojnie mogła podejść do organizacji Final Four. Przez fazę grupową europejskiego turnieju przeszła jak burza nie mając sobie równych, później ze względu na miano gospodarza finałowych zmagań była zwolniona z fazy play-off. W półfinale ekipie znad Wisłoka przyszło zmierzyć się z obrońcami tytułu - Zenitem Kazań. Mimo ambitnej gry, rosyjski zespół ostatecznie okazał się nieosiągalny dla podopiecznych Andrzeja Kowala. Drugiego dnia turnieju znów byli zmuszeni przełknąć gorycz porażki. W meczu o brąz lepsza okazała się drużyna Cucine Lube Banca Civitanova.

Jednak mimo tego, że Asseco Resovia powtórzyła los Mostostalu Azoty Kędzierzyn-Koźle sprzed 14 lat i jako gospodarz nie zdobyła żadnego krążka Final Four Ligi Mistrzów, turniej może uznać za udany. Walczyli, aż do końca, wkładając w to całe serce.


Cztery dni po rozstrzygnięciu europejskich rozgrywek przyszedł finał PlusLigi i największe sezonowe rozczarowanie. Rzeszowianie przegrali wszystkie starcia z ZAKSĄ  i ostatecznie musieli zadowolić się wicemistrzostwem kraju.

Nie był to bynajmniej najgorszy sezon. W wielu meczach Rzeszowianie pokazali, że potrafią grać w siatkówkę na najlepszym światowym poziomie. Sam sezon był dość trudny, rozgrywano nawet po 3 mecze w tygodniu. Jak podkreśla trener Kowal ze względu na rozgrywki reprezentacyjne, które zakończyły się tuż przed jego rozpoczęciem na przygotowanie pozostało niewiele czasu. Liga była bardzo ciężka, wszystkie drużyny prezentowały podobny, bardzo wysoki poziom rozgrywek. Drugie miejsce jest więc naprawdę dobrym wynikiem, a przyszły rok miejmy nadzieję zaowocuje w jeszcze większe sukcesy.


 

 

 

 

 

 

Joomla templates by a4joomla